XXIV Niedziela zwykła Roku C
Łk 15,1-32
- Kontekst
Od Łk 9,51 Jezus rozpoczyna wędrówkę do Jerozolimy. W Jerozolimie ma się dokonać zbawienie człowieka, ogarnięcie wszystkich ludzi mocą Bożego miłosierdzia. Jezus w Ewangelii Łukasza staje się bliski dla wszystkich ubogich, słabych i grzeszników. Pierwszymi, którzy otworzyli się na Jego dar byli ubodzy pasterze (2,10), ostatnim będzie dobry łotr (23,42-43). Cały rozdział – Łk 15 stanowi streszczenie Ewangelii, Dobrej Nowiny: Bóg zbawia wszystkich i wszystkich obdarowuje miłością. Człowiek zostaje wezwany, aby w Jezusie odkrywać miłosierne oblicze Ojca.
- Lectio
Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
Jezus jest otoczony ludźmi nie mającymi dobrej opinii. Ewangelista wspomina o tym w innych momentach:
- Łk 5,29-30: Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?»
- Łk 7,34: Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: “Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”.
Przebywanie z grzesznikami, tymi, którzy mają kontakt ze światem pogańskim powodowało zaciągnięcie nieczystości rytualnej, odsuwało od wspólnoty tych, którzy przez wypełnianie przepisów uważali się za sprawiedliwych i miłych Bogu. Ewangelista mówi o szemraniu faryzeuszów i uczonych. Nie podjęli z Jezusem dyskusji. Jezus wiedząc o tym opowiada trzy przypowieści: o zaginionej owcy, zaginionej drachmie i zaginionych synach (= miłosiernym Ojcu). To, co łączy te 3 obrazy to motyw zagubienia oraz radość z odzyskania. Nasz tekst jest w rzeczywistości o tym, kim i jaki jest Bóg.
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: “Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Posiadanie stu owiec było znakiem pewnej zamożności, chociaż w tej przypowieści Jezus tak się zwraca do słuchaczy, aby każdy „wczuł się” w rolę pasterza-właściciela. Dla faryzeuszy było to o tyle trudne, że uważali pasterzy za ludzi nieczystych. Ale w tym obrazie jest już widoczne odwołanie się do Boga. To On jest pasterzem swojego ludu (por. Ps 23,1; 28,9). W Ewangeliach to Jezus jest przedstawiony jako pasterz ludu, który troszczy się o swoje owce (por. Mt 2,6; J 10,11-15).
Zagubiona owca może być poraniona i słaba. Dlatego trzeba się o nią zatroszczyć w sposób szczególny. Bóg-Pasterz niosący swój lud jest to obraz znany już ze Starego Testamentu (por. Iz 40,10; 63,9; Ez 34). Znamienne jest to, że jest ona brana na ramiona „z radością”. Nie jest to wysiłek smutny. Ten, który odnalazł swoją owcę, swój trud podejmuje radośnie, a jednocześnie dzieli swoją radość z innymi.
Czy faktycznie są tacy, którzy nie potrzebują nawrócenia? Zdanie to można interpretować jako pewną ironię. O faryzeuszach Jezus mówił wprost: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych.” (Łk 16,15). Przypowieść o modlących się w świątyni celniku i faryzeuszu także nie pozostawia wątpliwości, że mówiąc o sprawiedliwych Jezus miał na myśli faryzeuszów (por. Łk 9,14). Zgorzkniałą sprawiedliwość przedstawia starszy syn z trzeciej przypowieści.
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: “Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”. Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca».
Druga przypowieść opowiada o kobiecie (znów ujawnia to styl Łukasza, który łączy postaci męskie i żeńskie). Kobieta gubi jedną drachmę. Drachma to srebrna moneta o równowartości jednej dniówki pracy. Dla słuchaczy jest rzeczą oczywistą, że podobnie jak w przypadku pasterza, człowiek szuka zagubionych rzeczy, które do niego należą. Trud szukania jest duży, bowiem domy w owych czasach były mroczne, światło to mała lampka oliwna, a podłogę stanowił skalisty grunt często popękany i pełen drobnych szczelin. Musimy sobie wyobrazić jak bardzo przejęta była ta kobieta, która zgubiła pieniążek. Może martwiła się, co powie na to jej mąż. Po odnalezieniu małej monety, radość jest ogromna. Może nawet przesadna, gdyż przyjęcie musiało być większym wydatkiem niż sama moneta.
Dwa obrazy szukania tego, co zaginęło, znajdują swoje wyjaśnienie w wypowiedzi Jezusa w domu Zacheusza: „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”. (Łk 19,10) To On jest pasterzem poszukującym zagubionej owcy i kobietą wymiatającą dom, aby odnaleźć brakującą drachmę. Bóg raduje się z powrotu człowieka, bo każdy jest w sposób szczególny i wyjątkowy ukochany przez Boga.
Powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: “Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.
Więź z Bogiem ukazana jest na przykładzie relacji rodzinnych. Jest Ojciec, który ma dwóch synów. Są więc też i bracia. Choć nie ma mowy o łączących ich więzi. Młodszy wpada na pomysł niezależnego życia, ma swój plan. Ojciec służy mu po to, aby otrzymać spadek. Syn obraża Ojca. Za jego życia pozbawia go własności, jakby go uśmierca.
- Syr 33,20-22: Ani synowi, ani żonie, ani bratu, ani przyjacielowi nie dawaj władzy nad sobą za życia, nie oddawaj też twoich dostatków komu innemu, abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie prosić. Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie, nikomu nie dawaj nad sobą władzy. Lepszą jest bowiem rzeczą, żeby dzieci ciebie prosiły, niż żebyś ty patrzył na ręce swych synów.
Według prawa synowie mogli korzystać z dóbr, ale pod okiem ojca. Po śmierci ojca większa część (podwójna: Pwt 21,17) przypadała pierworodnemu, kolejnym synom mniejsze części:
- Rdz 25,5-6: Abraham całą swą majętność oddał Izaakowi, synów zaś, których miał z żon drugorzędnych, obdarował i kazał im jeszcze za swego życia odejść od Izaaka ku wschodowi, do kraju leżącego na wschód.
Ojciec nie sprzeciwia się temu. Dzieli majątek. A więc od początku obdarowany był też starszy syn, który otrzymywał większą część. A młodszy zabrał to i odjechał daleko – by żyć według swojego planu bez Ojca. Syn nie szanuje daru Ojca, trwoni go i szybko pozbawia się majątku. Ojciec nie interweniuje.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników.
Syn zaczyna doświadczać skutków swojej decyzji. Dobra skończyły się i jego plan też. Do tego dochodzi problem głodu, który często pojawiał się w starożytności. Jest to symbol skutku życia bez Boga. Odczuwa brak, potrzebę. Próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie. Staje się pastuchem świń. Jest to symbol upodlonego życia, nieczystego, zależnego niewolnictwa (por. Kpł 11,7; Pwt 14,8). Do tego dochodzi głód. Syn chce napełnić żołądek strąkami przeznaczonymi dla świń (szarańczyn strąkowy, tzw. Chlebek świętojański). Ale i tego nie ma.
Pojawia się ważny moment zastanowienia się. Dosłownie „przyszedł do siebie”, jak gdyby wrócił do zmysłów, do używania rozumu. Przypomina sobie sytuację w domu Ojca. Najemników traktowanych sprawiedliwie, sytych, opłaconych. U Ojca jest lepiej. To jest motywacja kierująca go do powrotu. Nie widzi jednak miłości Ojca, która jest niezmienna, wierna. Nie rozumie jej. Jego myślenie podobne jest tu do drugiego syna i opiera się na sprawiedliwości: nie dałem rady być synem, będę najemnikiem. Wszystko oparte na zasłudze, wszystko „kupione”. Syn obmyślał plan powrotu i wszystko, co powie. We wnętrzu już coś się dokonało, ale pozostał niepełny obraz Ojca i jego miłości. Syn chce zadośćuczynić, zasłużyć na posadę najemnika. Pomyślał, zdecydował i poszedł.
Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: “Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: “Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się bawić.
Ojciec czeka. Choć podczas nieobecności syna milczał. Co ciekawe, to nie Ojciec był daleko, nieobecny, ale syn. Ojciec cały czas czekał, ale bez nacisku. Zanim syn się zdąży wytłumaczyć pojawiają się niesamowite gesty Ojca:
- Ujrzał go i wzruszył się głęboko (= poruszyły się jego wnętrzności; zob. wzruszenie Jezusa: Trędowaty (Mk 1,41); głodni ludzie (Mk 8,2); Wdowa z Nain (Łk 7,13), obraz Samarytanina (Łk 10,33).
- Wybiegł naprzeciw, rzucił mu się na szyję i ucałował go (Rdz 33,4; 46,29; Pnp 1,2).
- Obdarowuje szatą, pierścieniem, sandałami = przywrócona pozycja i godność syna (Ga 3,27; Rdz 1,28; Łk 10,22).
- Każe przygotować ucztę i bawić się. Uczta miłości (Łk 22,15).
- Ojciec ożywia swojego martwego syna stwórczym słowem miłości.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: “Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: “Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: “Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się”».
Pojawia się drugi syn, ten, który pozostał w domu Ojca. Jest zajęty pracą, przykładny, „wierny”. Tak się wydaje – to tylko maska. Wraca do domu i dziwi się z powodu odgłosów świętowania. Pyta. Sługa opowiada o powrocie brata i o uczcie. Rodzi to gniew starszego syna. Na ten gniew Ojciec reaguje miłością. Ojciec wychodzi i tłumaczy, pociesza go. Wtedy objawia się serce starszego syna. Pojawia się wyrzut. Czuje się pracownikiem, sługą, dosłownie niewolnikiem, który wysila się, aby być posłusznym. To był jego cel: być doskonałym. Zewnętrznie. Ma żal. Zazdrości uczty i utuczonego cielęcia, jakby nic nie miał. W jego rozumieniu Ojciec nic mu nie dawał. Chciał zapracować na dary i na miłość. Nie znał Ojca. Nie kochał brata, nazywa go pogardliwie „ten twój syn”. Jakby żałował, ze też nie uciekł, nie zasmakował w krainach dalekich. Pełen podejrzeń wobec brata, jak trwonił majątek. Czuje rozczarowanie, kieruje się ostrą sprawiedliwością. A Ojciec tak go rozczarował… Zazdrość wobec dobroci Boga przejawiał prorok Jonasz (Jo 4,2-3.9). Również pracownicy winnicy, którzy najdłużej pracowali i otrzymali denara (Mt 20,11). Jezus w Łk 17,7-10 wskazuje uczniom, że mają być jak „słudzy nieużyteczni”, szczęśliwi, że mogą uczestniczyć w dziele zbawienia. Ojciec z wielką czułością i miłością tłumaczy starszemu synowi. Pomimo okazanej złości, nie gniewa się, okazuje czułą troskę i zaprasza do radości. Tekst kończy się objawieniem się radości Boga, kiedy może ocalić, dać życie, objawić miłosierną miłość. Choć do końca nie wiadomo, czy synowie tę miłość zrozumieli i przyjęli.
- Meditatio
- W Jezusie Bóg objawia swoją bezgraniczną, miłosierną miłość, która nie jest zależna od ludzkich czynów, trwa nieprzerwanie. Jaki jest mój obraz Boga? Czy taki, który przynosi Jezus? A może pełen lęku, niepewności, podejrzliwości? Może wydaje mi się, że musze „zdobywać” Bożą miłość? Może wydaje mi się, że znajdę szczęście poza Nim?
- Czy w drugim człowieku widzę brata, siostrę – dziecko tego samego Ojca? Czy potrafię patrzeć na drugiego jak Ojciec, oczami miłosierdzia. Jak oceniam innych? Co w postepowaniu innych wzbudza moją złość, zazdrość? Czy patrzę na siebie i innych jako na osoby ukochane bezwarunkową Bożą miłością?
- Oratio/Contemplatio Ps 103
Błogosław, duszo moja, Pana, i całe moje wnętrze – święte imię Jego!
Błogosław, duszo moja, Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach!
On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce,
On życie twoje wybawia od zguby, On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem,
On twoje dni nasyca dobrami: odnawia się młodość twoja jak orła.
Pan czyni dzieła sprawiedliwe, bierze w opiekę wszystkich uciśnionych.
Drogi swoje objawił Mojżeszowi, dzieła swoje synom Izraela.
Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny.
Nie wiedzie sporu do końca i nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją.
Jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki.
Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją.
Wie On, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem.
Dni człowieka są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu.
ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma, i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje.
A łaskawość Pańska na wieki wobec Jego czcicieli, a Jego sprawiedliwość nad synami synów,
nad tymi, którzy strzegą Jego przymierza i pamiętają, by pełnić Jego przykazania.
Pan w niebie tron swój ustawił, a swoim panowaniem obejmuje wszechświat.
Błogosławcie Pana, wszyscy Jego aniołowie, pełni mocy bohaterowie, wykonujący Jego rozkazy, by słuchać głosu Jego słowa.
Błogosławcie Pana, wszystkie Jego zastępy, słudzy Jego, pełniący Jego wolę!
Błogosławcie Pana, wszystkie Jego dzieła, na każdym miejscu Jego panowania: błogosław, duszo moja, Pana!