XIII Niedziela Zwykła roku B
Mk 5,21-43
- Kontekst
To spotkanie znajduje się na początku działalności Jezusa, w Galilei. Opisują je wszyscy trzej synoptycy, Mateusz dość powściagliwie, w dziewięciu wersetach (Mt 9,18-26), Łukasz w siedemnastu (8,40-56), natomiast najbardziej ogólny i syntetyczny Marek przeznacza dla tej sceny aż dwadzieścia trzy wersety! Oznacza to, że jest to ważny tekst w narracji markowej.
- Lectio
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.
Ww. 21-24: Po powrocie z krainy Gerazeńczyków (5,1) i uwolnieniu opętanego Jezus wraca na drugą stronę jeziora, zapewne w okolice Kafarnaum, gdzie zamieszkał (Mt 4,13). Wychodzi mu na spotkanie Jair („Bóg oświeci, Bóg obudzi”), przełożony synagogi w Kafarnaum i prosi o uzdrowienie konającej córki (ww. 22-24). Jair okazuje Jezusowi wielki szacunek, a nawet więcej, oddaje Mu cześć. Zauważa się ogromną miłość ojca do swojej córki. Według Łk 8,42 była to jedyna córka, dwunastolatka, a zatem przygotowująca się do zamążpójscia. Jair wie, że Jezus może uzdrowić dziewczynkę. Jezus idzie do domu Jaira i tłum napiera na Niego ze wszystkich stron.
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej.
Ww. 25-26: Wtedy Marek wprowadza na scenę anonimową kobietę. Nie podaje jej imienia, ale podaje jej charakterystykę: ma nieustanny upływ krwi. Użyty tu imiesłów oznacza ciągłość krwawienia. To tak, jakby kobieta miała otwartą ranę. W Biblii łono kobiety jest symbolem życia i miłości miłosiernej, co sprawiało, że za pomocą tej metafory opisywano cechy samego Boga, szczególnie Jego miłosierdzie. Teraz ta przestrzeń życia staje się przestrzenią śmierci. A zatem jest to osoba chora, a Marek dodaje zaraz, że próbowała się leczyć, co kosztowało ją wiele cierpienia i pieniędzy, ale bezskutecznie. Wydała swoje dobra, straciła je, podobnie jak marnotrawny syn w przypowieści Łukasza (Łk 15,14). Dwanaście lat żyła zmagając się ze swoja krępującą dolegliwością. Dwanaście lat czeka na spotkanie z Jezusem, podobnie stanie się z córką Jaira.
W judaizmie istniały bardzo konkretne przepisy dotyczące krwi. W biblijnym, a także w starożytnym rozumieniu, krew była siedliskiem życia. Stąd pojawił się zakaz spożywania mięsa z krwią (Rdz 9,4n; Pwt 12,23; Kpł 17,10nn), wylewania, deptania, bezczeszczenia krwi. A zatem upływ krwi wiąże się z brakiem życia, ze śmiercią. Dlatego według Prawa Żydowskiego kobiety w czasie menstruacji nie uczestniczyły w kulcie, znajdowały się poza wspólnotą, poza sferą Boga, który był rozumiany jako samo życie. Według rozporządzeń Księgi Kapłańskiej, kobieta podczas miesiączki musiała być odseparowana na siedem dni. Po tym czasie, obmyciu rytualnym i złożeniu ofiary wracała do normalnego życia. Jednak gdy pojawiał się stan chorobowy związany z krwią, nieczystość trwała (Kpł 15,25): „Jeżeli kobieta doznaje upływu krwi przez wiele dni poza czasem swojej nieczystości miesięcznej albo jeżeli doznaje upływu krwi trwającego dłużej niż jej nieczystość miesięczna, to będzie nieczysta przez wszystkie dni nieczystego upływu krwi, tak jak podczas nieczystości miesięcznej”. Wtedy osoby, przedmioty, z którymi się styka, stawały się nieczyste. W prawie tym chodziło też o ochronę intymności kobiety w czasie tak bardzo dla niej szczególnym. Nie mniej jednak chodzi nam przede wszystkim o zrozumienie sytuacji naszej bohaterki. Niemożliwość normalnego życia, małżeństwa, dzieci, rodziny. Dwanaście lat cierpienia, wyobcowania, samotności, poczucia niegodności wobec Boga i braku Jego błogosławieństwa. Ewangelista mówi nam, że kobieta po wszelkich usiłowaniach czuła się coraz gorzej. A zatem po ludzku zrobiła co mogła, ale na próżno.
Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.
Ww. 27-29: Kolejny ważny element: usłyszała o Jezusie. To słuchanie zrodziło wiarę w jej sercu. Marek nie podaje tu szczegółów, ani nie mówi, że słyszała samego Jezusa, Jego nauczanie, Jego znaki. Słyszała o Nim, podobnie jak pokolenia chrześcijan wspólnoty Marka, podobnie jak my. To ziarno zakiełkowało w jej sercu i wydało owoc konkretnego czynu: podeszła między tłumem, od tyłu, aby nie być widzianą i dotknęła płaszcza Jezusa (Mt 9,20; Łk 8,44: frędzli płaszcza – element żydowski, frędzle mają przypominać o Bogu i Jego przykazaniach Lb 15,38; Pwt 22,12). To zachowanie ukazuje głęboki wstyd w jakim żyła, lęk, żeby nie zostać rozpoznaną, napiętnowaną, po raz kolejny odepchniętą. Z drugiej strony, wiara owocuje wielką odwagą i zdecydowaniem. Iść za plecami kogoś, za kimś, oznacza też naśladowanie, tak, jak Mojżesz, który mógł jedynie oglądać plecy mijającego go Boga (Wj 33,21-23).
Zadziwiająco, Marek przekazuje nam to, co myślała kobieta i co mówiło jej serce. Być może później sama o tym opowiadała. Jakie jednak jest pragnienie kobiety? Jest przekonana, że wystarczy dotknięcie płaszcza tej niezwykłej Osoby. Skąd to przeświadczenie? Skoro, według Prawa, kontakt z osobą nieczystą był przenoszony przez dotyk, kontakt, to tak samo może się stać z promieniowaniem, przenoszeniem Bożej mocy i ratunku. Kobieta jednak nie mówi tu o uzdrowieniu, czy oczyszczeniu! Ona mówi o zbawieniu! Mówi tak: „Jeślibym się dotknęła Jego płaszcza zostanę zbawiona (ocalona, uratowana)”. Jezus nie tylko leczy ciało, nie tylko przywraca godność, ale przynosi pełne ocalenie. Tam, gdzie „uchodzi krew” czyli uchodzi życie z człowieka, On sprawia ocalenie. I tak się stało: „natychmiast wyschło źródło jej krwi i poznała w ciele, że jest uzdrowiona od batoga (=metafora dolegliwości)”.
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto się dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął». On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła.
Ww. 30-32: To jest pierwszy etap, uzdrowienie ciała, ale to nie wszystko. Jezus odczuwa całe zajście i wie doskonale kto Go dotknął i co się stało. Jednak uporczywie szuka kobiety, pomimo zniecierpliwienia uczniów. Zwróćmy uwagę na powtarzający się tu czasownik „dotykać” (4 razy). To właśnie ten dotyk stanowił wyraz wiary kobiety. Niewidzialna siła obecna w jej sercu popchnęła ją do tego gestu. A był to gest zakazany. Kobieta nie mogła dotykać obcego mężczyzny, który nie był jej mężem, stąd zasady separacji płci, które obowiązywały w judaizmie. A ona na dodatek była rytualnie nieczysta, jej dotyk zanieczyszczał rytualnie, uniemożliwiał sprawowanie kultu. Wiara przezwycięża tu jednak Prawo. Kobieta zwiastuje to, czego dokona raz na zawsze śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
A Jezus szuka wzrokiem kobietę. Dlaczego? Bo wie, że nie tylko jej ciało, ale jej dusza, serce, potrzebuje uzdrowienia, osobowego spotkania miłości! To spotkanie zaczyna się od spojrzenia: „ I rozglądał się, aby zobaczyć tę, która to uczyniła”. Jest to ważny gest w Ewangelii Marka. Cała misja Jezusa rozpoczyna się od „widzenia otwartego nieba i Ducha” (1,11), czyli Boga. Jezus, który patrzy następnie na człowieka, przekazuje mu całą miłość Boga, Trójcy, którą doświadczył w momencie chrztu. Możemy odnaleźć różne Jezusowe „spojrzenia miłości” w dziele Marka: nad jeziorem widzi rybaków i powołuje ich (1,16.19); widzi wiarę niosących paralityka (2,5); Lewiego, który siedzi w komorze celnej (2,14); bezdomny tłum, który wzrusza Jego serce (6,34); czy bogatego młodzieńca (10,21). Spojrzenie Jezusa daje życie, odbudowuje chore wnętrze, napełnia nadzieją, przywraca utraconą godność. Kobieta więc wraca do Jezusa: „zalękniona i drżąca”. Wynika to z faktu doświadczenia wielkiego znaku, który mógł uczynić Bóg. Wcześniej żyła wiarą, która doprowadziła ją do dotknięcia płaszcza Jezusa. Moc Boga, która objawiła się w jej ciele spowodowała drżenie i lęk, tak dzieje się, gdy słaby człowiek doświadcza mocy Bożej. Bóg tak nieskończenie przerasta człowieka. Dlatego nieustannie na kartach Biblii słyszymy Boży głos: „nie bój się…”
Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!».
Ww. 33-34: Kobieta przychodzi, zanim spojrzy Mu w, upada do Jego stóp, to kolejny gest wyznania wiary, adoracji, uwielbienia. Święty Hieronim widzi tu moment wewnętrznego oczyszczenia. Ta, która nie mogła przez lata uczestniczyć w kulcie Boga Żywego, czci Go teraz w Jego Jednorodzonym Synu. Ten niezwykły kult odbywa się nie tylko w Duchu, (który popycha kobietę do tej niezwykłej modlitwy), ale również w prawdzie. Kobieta opowiada swoją historię. Wobec Jezusa i tych, którzy tam byli wyznaje prawdę o swej upokarzającej dolegliwości. Jest to moment uzdrowienia jej wnętrza, potwierdzają to słowa Jezusa: „córko, twoja wiara cię ocaliła, idź i bądź uleczona z twojej dolegliwości (batoga)”. Kobieta dzięki swej wierze staje się również rodziną Jezusa! Wiara jest tajemnicą serca człowieka, a jednak uzewnętrznia się w konkretnych czynach. Tu ziarno wiary zrodzone z usłyszanego słowa zaowocowało dotknięciem Zbawiciela, który leczy duszę i ciało, zaowocowało spotkaniem, dialogiem, który przywrócił utraconą godność. Ojcowie Kościoła widzieli tu też alegorię pogan i Żydów (Hieronim). Kobieta miała symbolizować pogan, którzy ani przez idolatrię (krew), ani przez filozofów (lekarze) nic nie osiągają. Spotykając Jezusa otrzymują nowe życie, a ich wiara staje się wyzwaniem dla Żydów, których reprezentuje Jair (przełożony synagogi). Według tradycji chrześcijańskiej kobietę krwawiącą nazywano Berenike i identyfikowano z Weroniką z VI stacji drogi krzyżowej Jezusa (apokryfy: „Zemsta Zbawiciela”). Płaszcz Jezusa osuszył źródło jej krwi, teraz jej chusta ociera z krwi umęczone oblicze Zbawiciela. Berenike miała stać się apostołką i głosicielką Jezusa w Cezarei Filipowej (Paneas).
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!».
Ww. 35-36: Opowiadanie o kobiecie splata się z historią córki Jaira, która ma dwanaście lat, tyle, ile trwała udręka krwawiącej. W czasach Jezusa ten wiek dziewczynki wiązał się z przygotowaniem do zamążpójścia, z przekazywaniem życia. Jair błagał o interwencję i o uzdrowienie konającej dziewczynki. Jednak kobieta krwawiąca zatrzymała Jezusa, z przez to opóźniła Jego przyjście do Jaira. Dziewczynka więc zmarła o czym doniesiono Jairowi, gdy Jezus rozmawiał jeszcze z kobietą (5,35). Jezusowa odpowiedź dana Jairowi to rezonans tego, co brzmiało w rozmowie z kobietą: wiara, „nie bój się, wierz tylko”. Sytuacja śmierci rodzi rozpacz, rezygnację, zwątpienie. A Jezus jakby wbrew temu wzywa do wiary. Przykład heroicznej wiary kobiety ma być teraz oparciem, przykładem dla Jaira i dla obecnego tłumu. Święty Efrem twierdził, że „przez kobietę, którą widzieli, ujrzeli bóstwo, którego nie można zobaczyć”.
I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: “Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Jezus objawia tu swoją władzę nad śmiercią. Jest to niezwykła sytuacja, dlatego też Jezus wybiera Piotra, Jakuba i Jana, aby byli świadkami tej sceny. Nie chce wzbudzać sensacji wśród ludzi. Stąd też przekonuje wszystkich, że dziewczynka śpi. To kolejny znak „sekretu mesjańskiego”. Jezus nie chce być rozpoznawany jako mesjasz-cudotwórca. Jezus uspokaja lament bliskich i płaczek. W starożytności często śmierć oddawano za pomocą terminu „sen, spać”. Podobnie Jezus odniósł się do śmierci Łazarza (J 11,11-12). Dla Wszechmogącego Boga śmierć jest jak „sen”, z którego w każdej chwili może obudzić swego zmarłego.
Jezus bierze dziewczynkę za rękę. Wyraża to udzielaną pomoc, ratunek. Jezus bierze ją pod swoją opiekę i przeprowadza z mocy śmierci w sferę życia. Pojawiają się aramejskie słowa Jezusa: „dziewczynko wstań”. Co ciekawe, Ewangelista, gdy tłumaczy je na grecki dodaje coś, czego nie ma w słowach aramejsckich: „tobie mówię”. To jest odkryty przez Ewangelistę sekret wydarzenia. Nie magiczna formuła, ale moc słowa, które wypowiada Jezus. To Jego słowo daje życie! Jest to zapowiedź niezwykłego „powstania” Jezusa, powstania z martwych do nowego, innego życia. Użyte są tu dwa terminy: egeirō (w. 41; zob. np.: Mt 28,6; J 2,22; Rz 4,24; 6,4)) oraz anistēmi (w. 42; zob. np.: Łk 24,46; J 20,9; Dz 2,24.32), które opisują właśnie zmartwychwstanie Jezusa. To, co się stało wprowadziło obecnych ludzi w osłupienie. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że tylko Bóg może dokonać tak wielkiej rzeczy. Jezus nakazuje jednak milczenie o tym wydarzeniu i poleca nakarmić dziewczynkę.
- Meditatio
- Ewangeliczna kobieta może być dla nas obrazem nas samych. Nasze trudności, zranienia, bóle i lęki, które nosimy czasami przez lata, sprawiają, że uchodzi z nas życie. Jest to wielka, nieuleczona rana.
- Jesteśmy jednak w lepszej sytuacji niż owa kobieta. Możemy codziennie dotykać Jezusa. Słowo Boże, które słyszymy ma moc rodzić w nas wiarę, która uczyni innym, nowym, spotkanie Jezusa w Eucharystii. Tam dotykamy nie tylko Jego płaszcza, ale Jego zmartwychwstałe, uwielbione Ciało staje się jedno z naszym ciałem. Jednak, konieczna jest wiara, gdyż, jak twierdzi święty Augustyn „nieliczni są ci, którzy dotykają Pana z wiarą, większość bowiem tylko tłoczy się do Niego”. Jezus szuka naszego spojrzenia i chce usłyszeć prawdę o nas, aby wszystkie przestrzenie śmierci zamienić w życie.
- Kobieta ujawnia wiarę, do której Jezus zaprasza także Jaira, ukazuje nam jak jest wielka jej moc. Wiara pozwala wyzwolić się z lęków i stereotypów, spotkać Boga i Jego moc tam, gdzie wydaje się to niemożliwe. Czasem trudne, bolesne sytuacje mogą stać się przestrzenią pogłębienia i umocnienia wiary człowieka.
- Oratio/Contemplatio: Ps 30
2 Wysławiam Ciebie, Panie, boś mnie wybawił i nie uradowałeś mych wrogów z mojego powodu.
3 Panie, mój Boże, do Ciebie wołałem, a Tyś mnie uzdrowił.
4 Panie, dobyłeś mnie z Szeolu, przywróciłeś mnie do życia spośród schodzących do grobu.
5 Śpiewajcie Panu psalm wy, co Go miłujecie, wychwalajcie pamiątkę Jego świętości!
6 Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość – przez całe życie. Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości.
7 A ja powiedziałem pewny siebie: «Nigdy się nie zachwieję».
8 Z łaski Twojej, Panie, uczyniłeś mnie niezdobytą górą, a gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga.
9 Wołam do Ciebie, Panie, błagam Boga mego o miłosierdzie:
10 «Jaki będzie pożytek z krwi mojej, z mojego zejścia do grobu? Czyż proch Cię będzie wysławiał albo rozgłaszał Twą wierność?
11 Wysłuchaj, Panie, zmiłuj się nade mną; bądź, Panie, dla mnie wspomożycielem!»
12 Biadania moje zmieniłeś mi w taniec; wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością,
13 by moje serce nie milknąc psalm Tobie śpiewało. Boże mój, Panie, będę Cię wysławiał na wieki.