Niedziela Świętej Rodziny rok A
Mt 2,13-15.19-23
1. Kontekst
W Mt 2,1-12 czytamy o przybyciu do Jerozolimy mędrców ze Wschodu. Prowadzeni przez niezwykłą gwiazdę przychodzą na dwór Heroda, aby oddać pokłon królowi, który miał się tam narodzić. Szczerość i zaangażowanie pogańskich magów kontrastuje wyraźnie z wrogością i podstępem Heroda, który w nowonarodzonym widział zagrożenie dla swojej władzy. Mędrcy natomiast z radością przyjmują pouczenie ze strony kapłanów i nauczycieli, udają się do Betlejem i oddają hołd Jezusowi. Są to pierwsi poganie, którzy spotykają Mesjasza (por. Ps 72). Jednak pojawia się zagrożenie życia Jezusa, co stanowi nawiązanie do historii życia Mojżesza (por. Wj 1-4). Bóg ochrania życie swego Syna, a Jego działanie objawia się przez Józefa – ziemskiego ojca Jezusa.
2. Lectio
Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego.
Mędrcy po spotkaniu z Jezusem stają się otwarci na wewnętrzne Boże natchnienia. Dlatego też nie udają się już do Heroda, ale inną drogą powracają do swojej ojczyzny. Pojawia się zagrożenie życia Jezusa i dlatego ma miejsce przedziwna Boża interwencja. Anioł Pana, który jest reprezentantem samego Boga, nawiedza Józefa podczas snu i wydaje mu polecenia: „wstań, weź, uchodź”. W centrum zainteresowania Anioła znajduje się Dziecię i Jego Matka. Są oni oddani pod opiekę Józefa, który posiada wielką odpowiedzialność, aby dbać o ich życie. Józef w tej trosce współpracuje z wolą samego Boga. Józef objawia pełne posłuszeństwo Bogu (por. Abraham Rdz 22). Natychmiast wstaje i wykonuje Boże polecenie. Osłona nocy służy, aby odejść niepostrzeżenie.
Egipt stanowił najbliższe miejsce ucieczki mieszkańców Palestyny (por. 1 Krl 11,40; 2 Krl 25,26; Jr 41,16-18; Jr 43,1-7). Zwykle udawano się na tereny w pobliżu granicy, co stanowiło około 5 dni drogi na południowy zachód od Betlejem. Jezus od początku swojego ziemskiego życia nie maił więc gdzie skłonić głowy (por. Mt 8,20) i doświadcza zagrożenia życia. Stanowi to zapowiedź tajemnicy Jego zbawczego cierpienia. Również później, podczas nauczania Jezusa pojawią się próby zgładzenia Go (Mt 12,14; 27,20).
Nie wiadomo jak długo trwał pobyt świętej Rodziny w Egipcie. Wiadomo, iż pozostali tam do śmierci Heroda.
Pobyt w Egipcie zakończył się wraz ze śmiercią Heroda, podobnie jak pobyt Mojżesza w ziemi Madian trwał do śmierci faraona (por. Wj 4,19). Znów sprawę kierowania losami Rodziny Bóg powierza w ręce mężczyzny – męża. Pomimo niezwykłego obdarowania Maryi i Jej wyjątkowej więzi z Jezusem, to jednak nie Ona kieruje Rodziną. Bóg objawia to Józefowi – ojcu, który był na ziemi znakiem obecności Ojca Niebieskiego. A Józef odważnie podejmuje odpowiedzialność jaką Bóg mu daje wobec życia Dziecięcia i Jego Matki.
Dlaczego Bóg wysłał swego Syna do Egiptu? Odpowiedź znajduje się w słowach proroka Ozeasza: „ Z Egiptu wezwałem syna mego” (Oz 11,1). Ozeasz przedstawia Boga Izraela, który przemawia i przypomina ludowi czasy, kiedy to wyprowadził Izraela, jak ojciec swego syna z Egiptu. Mateusz przekonany, że Bóg już wtedy miał w pamięci Jezusa i dlatego odnosi te słowa do Bożego Syna. A Jezus przechodzi drogę ludu Bożego, w Nim odtwarza się i dopełnia pobyt i wyjście z Egiptu. W tym czasie w Judei dokonuje się rzeź niewiniątek (2,16-18).
A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie, i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia». On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w strony Galilei. Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem.
Śmierć Heroda (4 r. przed Chr.) pozwoliła powrócić nie tylko Świętej Rodzinie, ale także wielu innym, którzy ratowali się przed tyranią. Znów pojawia się Anioł, który podaje Józefowi nowe polecenia. Józef ponownie poddaje się temu prowadzeniu. Powraca do ziemi Izraela, jednak zmienia miejsce pobytu. Po śmierci Heroda, jego królestwo zostało podzielone i otrzymali jego trzej synowie: Archelaos, Antypas i Filip. Judea była pod rządami okrutnego Archelaosa, który z powodu nadużyć po 10 latach został zdjęty z urzędu i zesłany. Józef podejmuje więc własną inicjatywę i lokuje Rodzinę w Galilei, w Nazarecie. Ten związek za Nazaretem stanowił później trudność dla tych, którzy nie potrafili powiązać dawidowego potomka z tą nieznaną galilejską osadą. Mateusz chce jednak wykazać, iż nawet ten fakt jest obecny w Piśmie. O jakim słowie zatem mówi?
• Nazarejczyk może odnosić się do terminu „nazir” oznaczającego osobę poświęconą Bogu („nazirejczyk”: por. Lb 6; Sdz 13,5-7; 16,17). Choć nie chodzi tu o ścisłe wypełnianie zasad ślubu nazireatu, ale o całkowite oddanie i poświęcenie się Bogu oraz szczególne obdarowanie Duchem Świętym.
• Inni widzą tu odniesienie do Iz 11,1, gdzie „odrośl” różdżki pnia Jessego wyraża termin „neser”, który miał znaczenie mesjańskie (por. Za 6,12; Iz 4,2; Jr 23,5).
3. Meditatio
- Syn Boży otrzymuje swoich ziemskich rodziców. Narodzony z Maryi Dziewicy bez udziału mężczyzny, otrzymuje jednak swego ziemskiego ojca – Józefa. Jest on otwarty na Boże prowadzenie, z wielką troską i odpowiedzialnością czuwa nad powierzoną sobie Rodziną. Przy takich Rodzicach Jezus mógł wzrastać bezpiecznie i kształtować swoje człowieczeństwo i ludzki charakter.
- Jaki jest mój wkład w rodzinę, którą tworzę (naturalną, zakonną)? Czy z troską i zaangażowaniem współpracuję z planem Bożym dla wzrostu mojej rodziny? Do czego Pan mnie wzywa?
4. Oratio/Contemplatio: Oz 11,1-4
Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem,
i syna swego wezwałem z Egiptu.
Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie,
a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła.
A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem;
oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich.
Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę –
schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.