VI Niedziela Zwykła rok B
Mk 1,40-45
Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
- Kontekst
Po serii uzdrowień w Kafarnaum Jezus rozeznaje, że jest wolą Ojca głosić Ewangelię innym miastom. I rzeczywiscie, Jezus obchodzi Galileę, naucza, wyrzuca złe duchy (1,39). Opowiadanie o oczyszczeniu trędowatego relacjonuje również Mt 8,1-4 oraz Łk 5,12-16.
- Lectio
W.40: Pojawia się trędowaty, który przychodzi do Jezusa. Łukasz mówi (5,12), że miało to miejsce w pewnym z miast. Zaskakujące, że trędowaty ma odwagę zbliżyć się do Jezusa. Według Prawa trędowaci byli wykluczeni ze wspólnoty. Rozdział 13 Księgi Kapłańskiej mówi o całej procedurze stwierdzania trądu. Gdy ktoś był uznany za trędowatego jego los był bardzo ciężki (13,45-46): „Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: “Nieczysty, nieczysty!” Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem”. Trąd był oznaką Bożego sądu, a uzdrowienie z niego traktowano jako przywrócenie do życia (por. Lb 12: Miriam; 2 Krl 5,1-14: Naaman).
Trędowaty przychodzi do Jezusa i prosi Go, upadając na kolana (u Łk 5,12 upadł na twarz). Przyklęknięcie świadczy o uniżeniu chorego człowieka. Podobnie prosił ojciec o uzdrowienie epileptyka (Mt 17,14), bogaty młodzieniec prosił o odpowiedź na nurtujące go pytania (Mk 10,17). Trędowaty wie, że Jezus może go oczyścić. Teraz pyta o Jego wolę: „jeśli chcesz”.
W.41-42: Marek bardzo wyraziście podkreśla uczucia Jezusa. Sytuacja trędowatego poruszyła Jezusa, wzruszył się głeboko na jego widok. W Ewangeliach czytamy o: głębokim poruszeniu Jezusa z powodu opuszczonych tłumów (Mt 9,36; 14,14; 15,32; Mk 6,34; 8,2); litości Pana, który daruje słudze dług (Mt 18,27); poruszeniu Jezusa wobec dwóch niewidomych (Mt 20,34); wobec epileptyka (Mk 9,22); wobec wdowy z Nain (Łk 7,13); wzruszeniu dobrego samarytanina (Łk 10,33); wzruszeniu miłosiernego Ojca (Łk 15,20).
Poruszenie serca, uczuć, wnętrza (to wyraża czasownik splanchnídzomai) wiąże się z konkretnym gestem: Jezus wyciaga rękę i dotyka nieczystego rytualnie człowieka. W ten sposób „bierze na siebie” jego nieczystość. Jezus pragnie oczyścić człowieka i tak się dzieje. Jego „chcę” oznacza spełnienie. Ewangelista podkreśla moc słowa Jezusa. Słowo Jezusa przywraca życie. Trąd natychmiast opuszcza człowieka. Jezus przekaracza bariery nakazów i zakazów dotyczących traktowania trędowatego, nieczystości rytualnej.
Dotykając trędowatego, Jezus ukazuje również swoją władzę nad trądem, ale daje też mu odczuć swoją bliskość, akceptację, zrozumienie, a przede wszystkim współczucie. Wzruszenie Jezusa jest znakiem współodczuwania cierpienia trędowatego. Jezus odczuł w swoim sercu jego ból, zarówno cierpienie rozkładajacego się ciała, jak i poczucie wykluczenia, wzgardę i wstręt, jaki wzbudzał w ludziach. Jezus patrząc na człowieka widział też jego wnętrze. Jezusowe „chcę”, pragnienie oczyszczenia człowieka nie wyraża się jedynie w uwolnieniu od trądu. Jezus przychodzi zbawić człowieka, to jest Jego cel. Dlatego oprócz trądu ciała, oczyszcza i odejmuje trąd duchowy – cały wewnętrzy rozkład i zgniliznę człowieka.
W.43-44: Po usunięciu trądu Jezus zachowuje się stanowczo, a nawet ostro (por. Mt 9,30; J 11,33.38). Odsyła go i nakazujemu milczenie. Jest to typowy element teologii Marka: sekret mesjański. Jezus ukrywa swoją tożsamość, nie chce być widziany jako Mesjasz-cudotwórca. Prawdę o Jezusie i Jego dziele odsłoni krzyż i zmartwychwstanie.
Jezus pragnie przywrócić oczyszczonego człowieka do wspólnoty. Dlatego odsyła go do kapłana, aby ten stwierdził jego wolność od trądu (zob. Kpł 14,1nn). Wtedy po przejściu odpowiednich procedur i ofiar człowiek wracał do wspólnoty, również w jej wymiarze religijnym i kultycznym. Jezus troszczy się o człowieka również w tej kwestii, a z drugiej strony zauważa się wielki respekt Jezusa wobec Prawa.
W.45: Jednak człowiek postepuje inaczej. Jest tak uradowany zmianą swojej sytuacji, że zaczyna opowiadać o tym, co się stało, staje się głosicielem Jezusa.
Ewangelista odnotowuje, że Jezus w tej sytuacji usuwa się na miejsca pustynne. Są tu widoczne różne aspekty tego oddalenia.:
- Jezus chciał uniknąć rozgłosu i poczytywania Go za cudotwórcę (por. Łk 5,15), pragnąc jedynie wypełnic wolę Ojca;
- Jezus symbolicznie wziął na siebie „trąd” człowieka i całej ludzkości. On stał się „trędowatym”, gdyż wziął na siebie nasze grzechy. Dlatego usuwa się, staje się „wykluczonym”. Znów zapowiada to śmierć Jezusa, Jego wykluczenie ze wspólnoty Izraela i śmierć poza murami miasta.
Jednak ludzie szukają Jezusa, idą do Niego również na miejsce Jego odosobnienia.
- Meditatio
- Spotkanie trędowatego z Jezusem odzwierciedla też nasze życie. Są rzeczywistości, które nas obciążają, wykluczają, upokarzają. Może czujemy się prawie niegodni, aby z tym przyjść do Jezusa. Ale ta Dobra Nowina do tego nas zaprasza. Z czym chcemy dziś przyjsć do Niego?
- Potrzeba bardziej jednak skupić się na Jezusie, niż na „trądzie”. Jakim Jezus był wobec trędowatego, takim jest wobec mnie. Jego wzruszenie, bliskość, pragnienie serca, aby pomóc, ocalić, są dziś skierowane do mnie. On mnie przyjmuje i bierze na siebie mój „trąd”.
- Jezus wzywa mnie do spojrzenia na relacje ze wspólnotą. Jeśli coś wymaga dopełnienia, potrzeba to zrobić.
- Jeśli doświadczam daru Jezusa, potrzeba również pomóc innym, aby mogli „wrócić do życia”.
- Oratio/Contemplatio: Ps 38
Nie karć mnie, Panie, w Twoim gniewie i nie karz mnie w Twej zapalczywości!
Utkwiły bowiem we mnie Twoje strzały i ręka Twoja zaciążyła nade mną.
Nie ma w mym ciele nic zdrowego na skutek Twego zagniewania, nic nietkniętego w mych kościach na skutek mego grzechu.
Bo winy moje przerosły moją głowę, gniotą mnie jak ciężkie brzemię.
Cuchną, ropieją me rany na skutek mego szaleństwa.
Jestem zgnębiony, nad miarę pochylony, przez cały dzień chodzę smutny.
Bo ogień trawi moje lędźwie i w moim ciele nie ma nic zdrowego.
Jestem nad miarę wyczerpany i złamany; skowyczę, bo jęczy moje serce.
Przed Tobą, Panie, wszelkie me pragnienie i moje wzdychanie nie jest przed Tobą ukryte.
Serce się me we mnie trzepoce: moc mnie opuściła, zawodzi nawet światło moich oczu.
Przyjaciele moi i sąsiedzi stronią od mojej choroby i moi bliscy stoją z daleka.
Ci, którzy czyhają na moje życie, zastawiają sidła, ci, którzy źle mi życzą, mówią przewrotnie i przez cały dzień obmyślają podstępy.
A ja nie słyszę – jak głuchy; i jestem jak niemy, co ust nie otwiera.
I stałem się jak człowiek, co nie słyszy; i nie ma w ustach odpowiedzi.
Bo Tobie ufam, o Panie! Ty odpowiesz, Panie, Boże mój!
Mówię bowiem: «Niech się ze mnie nie cieszą; gdy moja noga się chwieje, niech się nie wynoszą nade mnie!»
Bo jestem bardzo bliski upadku i ból mój jest zawsze przede mną.
Ja przecież wyznaję moją winę i trwożę się moim grzechem.
Lecz silni są ci, co bez powodu mi się sprzeciwiają, i liczni, którzy oszczerczo mnie nienawidzą.
Ci, którzy złem odpłacają za dobro, za to mi grożą, że idę za dobrem.
Nie opuszczaj mnie, Panie, mój Boże, nie bądź daleko ode mnie!
Spiesz mi na pomoc, Zbawienie moje – o Panie!