Oto Drzewo Krzyża…
Wielki Piątek to dzień, w którym zaproszeni jesteśmy do zatrzymania i pochylenia się nad tajemnicą Krzyża, do próby zrozumienia na nowo tego, co nie jest łatwe do pojęcia. Dziś krzyż odsłania nam swoje tajemnice – także tę nieogarnioną, że istotą Boga jest miłość przekraczająca wszelkie bariery.
„Dzięki Krzyżowi Chrystusa nie idziemy dłużej jakby błądząc po pustyni, ale znamy właściwą Drogę; nie mieszkamy już poza domem Ojca, ponieważ znaleźliśmy Bramę wejścia; nie boimy się już strzał złego, ponieważ znaleźliśmy Źródło naszej mocy i bezpieczeństwa.” (s. M. Emilia Kąkol pddm)
Dzień ten jest dniem ciszy, ogołocenia i samotności, tej Chrystusowej, tej oczekującej na wyrok śmierci, który w sercach ludzkich został już wydany – czas oczekiwania na egzekucję Skazańca, splamionego zbrodnią grzechu nie swojego, bo jest bez winy, niewinny Baranek, ale grzechu naszego… Mojego… Twojego…
To Chrystusowe ogołocenie z ludzkiej miłości wyraża widok pustego ołtarza, otwartego tabernakulum, a także ta wymowna procesja dzisiejszej liturgii – ogołocona ze śpiewu, oznak liturgicznych. Dziś także my przeżywamy nasze ogołocenie – dziś w żadnym kościele na całym świecie nie będzie sprawowana ani jedna Eucharystia – dziś Chrystus składa Ojcu ofiarę krwawą, dar swego życia złożony na ołtarzu Krzyża. Czy mamy świadomość własnego ogołocenia?
Wyrażamy nasz smutek i żal poprzez gest leżenia krzyżem, którego dokona celebrans na początku liturgii, a w który my włączamy się poprzez postawę klęczącą. Jest to prostracja – ukorzenie człowieka wobec potęgi miłości Boga. Wołajmy w tym czasie do Boga o wybaczenie, pomoc i wsparcie, o otwarcie naszych serc na przyjęcie daru miłości bezgranicznej i całkowicie bezinteresownej, która jest nam ofiarowana bez naszej najmniejszej zasługi. Prośmy o wiarę w tę miłość, o doświadczenie jej w swoim życiu, bo przecież prędzej czy później każdy z nas będzie miał swój wielki piątek. Nasza wiara jest drogą, wędrówką, podczas której narażeni jesteśmy na piekło wątpliwości, na pustynie Bożego milczenia. Czyż nie przeżywaliśmy już chwil, w których rozpaczliwie wołaliśmy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił…? Oto dziś otrzymujemy odpowiedź…
Zatrzymujemy się w ciszy serca, by usłyszeć Słowo – zapowiedź, wypełnienie i uaktualnienie zbawczej drogi odkupienia. Czwarta Pieśń o Słudze Pańskim u proroka Izajasza to opis niezasłużonego cierpienia i śmierci poniesionej dla zbawienia wszystkich ludzi. Bóg przez cierpienia swego Sługi realizuje dzieło zbawienia powszechnego – dokonane w odkupieńczej śmierci Jezusa, Baranka Bożego, złożonego za nas w ofierze. Z powodu swego doskonałego posłuszeństwa Ojcu, Chrystus staje się przyczyną zbawienia wszystkich ludzi – jest jedynym i najwyższym Kapłanem – a zarazem złożoną Ofiarą. W Nim na nowo otwarta jest dla każdego z nas możliwość życia w głębokiej komunii z Bogiem. Jak bowiem słyszymy w tym uroczystym odczytaniu Męki naszego Pana – Jezus jest Wcielonym Słowem Boga, prawdziwym Bożym Barankiem, który złożył się w ofierze dla zbawienia ludzi i pojednania ich z Ojcem. Ten kapłański charakter ekspiacyjnej śmierci Chrystusa przedłuża się sakramentalnie w Kościele, który z woli swego Pana i Założyciela ma matczyne powołanie i misję towarzyszenia Chrystusowi w odradzaniu wierzących do życia w komunii z Ojcem, do podążania drogą Krzyża ku zbawieniu i odkupieniu.
„Stwierdzenie, że Bóg kocha świat oznacza, iż miłość Boga uprzedza miłość ludzi do Boga. Zbawienie jest efektem Bożej miłości do człowieka, która zawsze poprzedza jakikolwiek akt człowieka w kierunku Boga. Istotą miłości Boga do świata jest zatem danie Syna, konkretnym owocem miłości Boga do człowieka jest posłanie Jezusa, aby dał życie wieczne. Istotą zbawczego planu Boga jest obdarzenie ludzkości Życiem, którym jest On sam.” (s. Judyta Pudełko pddm)
Zanim Kościół objawi nam ten znak naszego odkupienia – krzyż na którym zostało złożone w ofierze życie samego Boga – w rozbudowanej modlitwie powszechnej pragnie objąć modlitwą wszystkich tych, do których dar zbawienia jest skierowany. Jakże wymowny to znak – zanurzamy w miłości Boga wszystkich, aby przyjęli dar zbawienia. Najpierw usłyszymy wezwanie, w którym zostanie podana intencja do modlitwy. Po nim następuje chwila ciszy. Cisza w liturgii jest modlitwą, jest jej nieodłączną częścią, wpisaną w jej ryt i celebrację. Następnie celebrans zwróci się w modlitwie do Boga, aby w nas, w naszej ludzkiej rzeczywistości wypełniło się to, o co prosimy.
I oto centralny moment Wielkiego Piątku – zatrzymanie naszych oczu, serca i myśli na znaku wyrażającym szaleństwo miłości Boga – do całkowitego oddania siebie, na zwycięskim Krzyżu Chrystusa, który kapłan trzykrotnie nam przedstawia, aby podkreślić, zatrzymać naszą uwagę na jego wymowie. Ten krzyż mówi więcej, niż nieliczone ilości słów i przemówień. Ten krzyż to lustro postawione światu, znak sprzeciwu.
Całując Krzyż, oddajemy cześć Drzewu Życia, narzędziu naszego zbawienia. Nie zbawia nas krzyż, zbawia nas miłość Chrystusa, która na krzyżu osiągnęła swój punk kulminacyjny, najpełniej się wyraziła i najgłośniej przemówiła. Zbawia nas Chrystus, który mocą swojej ofiary złożonej na drzewie krzyża, ofiary życia, miłości i całkowitego oddania Ojcu na nowo nas do relacji z Nim przywraca – z miłości i całkowicie dobrowolnie oddaje swoje życie, abyśmy mieli je w pełni i w obfitości. I to jest ta oczywista część tego obrzędu. Jednak ona prowadzi nas głębiej, abyśmy mieli w tej ofierze uczestnictwo. Jezus powiedział: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech codziennie bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” A więc dzisiejsza adoracja Krzyża, która jest uwielbieniem Chrystusa za Jego mękę, śmierć i oddanie życia dla naszego zbawienia, zaprasza nas, abyśmy w Krzyżu Chrystusa złożyli wszystkie nasze krzyże – to co nas przerasta, co boli, co rani, co odbiera nam życie. Złóżmy na udręczonym ciele Chrystusa zawieszonym na drzewie krzyża pocałunek – oddanie siebie w miłości, poddanie siebie i swojego krzyża miłości Chrystusa, która jako jedyna ma moc uczynić go znakiem zwycięstwa i życia.
Chrystusowy Krzyż prowadzi nad do ołtarza, na którym, choć nie jest dziś sprawowana Najświętsza Ofiara – objawia się prawda nierozerwalnego związku Eucharystii jako owocu Drzewa Życia z ofiarą złożoną z miłości dokonaną w śmierci na Krzyżu. Adorujemy już nie tylko Drzewo Krzyża, ale jego owoc, Ciało Chrystusa za nas z i dla nas złożone w ofierze. „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie ten kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.” (1 Kor 11, 26). Niech nasze karmienie się Ciałem Chrystusa, przystępowanie do Komunii świętej owocuje w naszej codzienności ukazywaniem światu nadziei, że Bóg choć złożony i zabity na drzewie Krzyża, żyje i działa poprzez posługę Kościoła.
Znakiem tego oczekiwania jest grób, który człowiek przygotował Życiu – Bogu ofiarującemu swą miłość. Jednak podstawą wiary chrześcijan, uczniów Chrystusa jest przekonanie, że ta historia nie kończy się na Wielkim Piątku. Ona ma swoją dalszą drogę, grób jest tylko przejściem, zatrzymaniem, momentem napięcia, które zaowocuje Życiem.
Złożony w grobie Chrystus jeszcze raz przemawia głębią swego milczenia. Woła do mnie, woła do Ciebie: Zaufaj Mi, zaufaj pomimo, zaufaj w rozpaczy, w braku nadziei, w ciemności śmierci; zaufaj pomimo bezsilności, bólu umierania, pomimo milczenia i osamotnienia, pomimo braku sensu. Za chwilę wszystko znajdzie odpowiedź, bo grób, choć jest znakiem śmierci, jest miejscem realnej, osobowej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Wytrwajmy pod Chrystusowym Krzyżem, wytrwajmy u grobu, wytrwajmy te momenty trudnego i bolesnego doświadczenia w naszym życiu, aby odkryć, dać się wprowadzić w tajemnicę Wielkiej Nocy, doświadczyć – a więc stać się uczestnikiem – Życia zwyciężającego wszelką śmierć, Światła rozjaśniającego najgłębsze ciemności, Miłości rozdającej siebie każdemu spragnionemu.